Sąsiad sąsiadowi wilkiem? Niekoniecznie! Przedstawiamy niezwykłą historię sąsiedztwa w Stoczku. W tej małej miejscowości, bezpośrednio obok siebie, mieszczą się kopalnia torfu oraz Klasztor Ojców Franciszkanów. Mogłoby się wydawać, że to nie najlepiej dobrane sąsiedzkie połączenie. Jak się okazuje, nic bardziej mylnego.

Przykładów sąsiedzkich konfliktów nie trzeba długo szukać. Anegdoty czy filmy o kłótniach przez płot są powszechnie znane. Niektóre są wręcz kultowe – jak „Sami Swoi” w reżyserii Sylwestra Chęcińskiego. W ostatni wtorek maja obchodzony był Europejski Dzień Sąsiada, będący świętem lokalnych społeczności w Europie – ma za cel pokazanie, jak wzajemne, sąsiedzkie relacje mogą i powinny wyglądać. Warto, zamiast jaskrawych historii wzajemnego kopania pod sobą dołków, przypomnieć, że nawet bardzo odmienni sąsiedzi mogą okazać się dobrymi przyjaciółmi. Ojcowie Franciszkanie i pracownicy zakładu Wokas w Stoczku pokazują, że nieważne, jak dużo nas dzieli, tylko jak wiele może nas połączyć.

Znajdujący się w gminie Czemierniki Stoczek jest siedzibą Klasztoru o.o. Franciszkanów, którzy od ponad 30 lat prowadzą tam misję duszpasterską. Chociaż początki były trudne – pierwsze nabożeństwa odprawiano w stodole i nieco później w zaadaptowanym na kaplicę budynku mieszkalnym – życzliwość i serdeczność miejscowej społeczności ułatwiały budowę i rozwój klasztoru. Klasztorne życie upływało na spokojnej pracy, aż do 2003 roku, gdy do ojców dotarła informacja, że będą mieli nowego sąsiada. Na terenie bezpośrednio przylegającym do klasztoru, około 200 metrów w linii prostej, rozpoczęto budowę zakładu wydobycia torfu. Inwestycję rozpoczęła polska firma rodzinna – mogące pochwalić się ponad 25-letnią tradycją przedsiębiorstwo Wokas. Firma wydobywa, a następnie przetwarza surowiec w celach ogrodniczych – do produkcji okryw do pieczarek i podłoży pod uprawę roślin.

Plany powstania zakładu wzbudziły wśród Ojców Franciszkanów nie tyle ciekawość, co przede wszystkim niepewność o to, jak to wpłynie na zakon i jak ułożą się wzajemne relacje. Kopalnia torfu mogła wydawać się bowiem uciążliwym sąsiadem, który zakłóci spokojne życie zakonników.

Szybko okazało się jednak, że obu stronom zależy na nawiązaniu przyjaznych stosunków, a miejsce kultu religijnego oraz przedsiębiorstwo przemysłowe kopalnia torfu mogą nie tylko bezproblemowo funkcjonować w swoim sąsiedztwie, ale również czerpać z tego sąsiedztwa korzyści. Przedstawiciele zespołu kopalni i mieszkańcy klasztoru znaleźli wspólny język. Historię ich sąsiedztwa tworzy wymiana życzliwych gestów i relacje oparte na wzajemnej serdeczności. Dzięki zapleczu technicznemu firmy Wokas, jej pracownicy pomagają Franciszkanom m.in. w pracach budowlanych, porządkowych czy w ogrodzie.

– Klasztor od początku otrzymywał konkretne wsparcie ze strony dyrekcji zakładu Wokas, które przede wszystkim wyrażało się w pomocy w pracach w gospodarstwie rolnym, prowadzonym przez zakonników oraz różnorodnych pracach związanych z dbałością o klasztor i kościół, jak również teren wokół zabudowań klasztornych. Prace z wykorzystaniem specjalistycznego sprzętu, z życzliwością wykonywane w razie każdej konieczności przez pracowników firmy Wokas są nieocenioną pomocą w funkcjonowaniu franciszkańskiego klasztoru – komentują jego przedstawiciele. – Wzajemne kontakty z całą pewnością oddziałują bardzo pozytywnie na obie strony i całą społeczność lokalną.

Historia ze Stoczka pokazuje, że obecność inwestycji przemysłowych nie musi nieść za sobą zagrożenia dla lokalnej społeczności, a nawet bardzo różni od siebie sąsiedzi mogą być dla siebie wsparciem, a nie problemem. Kierownicy kopalni torfu i Ojcowie Franciszkanie udowadniają, że otwartość, powstrzymanie się od przedwczesnych i nieuzasadnionych osądów, a także odrobina serdeczności i życzliwości, mogą zamienić każde sąsiedztwo w enklawę przyjaźni i owocnej współpracy.

Red. PS, fot. mat. pras.

Tagi: