Wymiana ciepła to projekt, który zainicjowała Agnieszka Kulmaczewska. W tym roku szafa z kurtkami w Białymstoku stanęła już po raz drugi. Cieszy się ogromnym zainteresowaniem wśród potrzebujących. Pomysł podchwyciły też inne miasta z naszego regionu. Ciepłymi ubraniami dzielą się też suwalczanie.

Przy parkingu Białostockiego Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ul. Włókienniczej w Białymstoku znów od miesiąca stoi nietypowa szafa. Na niej plakat „Wymiana ciepła. Potrzebujesz? Weź sobie ubranie. Chcesz pomóc? Zostaw coś na wieszaku”. Zawsze pełna, ciągle z innym asortymentem. To znaczy ten jest jasno określony: powinny trafiać do niej kurtki, czapki, ciepłe buty. Potem, każdy, kto ich potrzebuje, może sobie je wziąć. Tak po prostu. Bez żadnego tłumaczenia.

– Pomysł podpatrzyłam gdzieś w sieci. Nie zastanawiając się długo, przeniosłam go do Białegostoku. Nie ma rzeczy niemożliwych, jeśli za tym idzie dobro – mówi Agnieszka Kulmaczewska, inicjatorka „Wymiany ciepła”.

Ktoś podarował płytę na szafę, ktoś inny sprawił, że zamieniła się ona w mebel. Pierwsza szafa stanęła na prywatnym terenie, w tym roku miejsca na nią użyczyło miasto. Poprzedniej zimy białostoczanie oswajali się z nią. Zauważalne było zapotrzebowania na ubrania, ale brakowało chętnych do dzielenia się z nimi. Pani Agnieszka kupowała je czasami nawet za własne pieniądze. Byle by tylko szafa nie stała pusta, aby każdy, kto potrzebuje ciepłego okrycia, mógł je w niej znaleźć. W tym roku projekt nabrał rozpędu. Puste wieszaki są natychmiast uzupełniane. Czasami nawet ubrań jest więcej, niż miejsca w szafie.

– Zdarza się, że ludzie dzielą się też innymi rzeczami, zostawiając je w workach obok. Zbieram to wszystko do samochodu, by nie mokło, uzupełniając potem braki. W końcu chodzi o to, by potrzebujący mieli ciepłe i suche okrycie, a nie wilgotne – tłumaczy pani Agnieszka.

Widząc duże zapotrzebowanie mieszkańców miasta na takie inicjatywy, bardzo chciała, by takich szaf stanęło w tym roku więcej, w różnych częściach Białegostoku. Tym bardziej, że nie brakuje darczyńców, a przede wszystkim potrzebujących. Pani Agnieszka podkreśla, że nie są to tylko osoby bezdomne. Z szafy może skorzystać każdy, kto ubrania potrzebuje. Nikt nie weryfikuje jego statusu majątkowego. Nie o to w tym chodzi.

– Mało tego, kiedy rozmawiam z osobami, które korzystają ze wsparcia Stowarzyszenia Droga, w którym działam, słyszę, że one wiedzą o szafie, znają jej lokalizację – cieszy się.

Ma nadzieję, że w kolejnym sezonie, szaf będzie więcej. Ale by możliwe było zrealizowanie tego założenia, potrzebni są ludzie, chętni do wsparcia projektu. Pani Agnieszka bowiem sama nie jest w stanie nadzorować więcej niż jednego takiego miejsca. A i to sprawia kłopot. Dlatego białostocka „wymiana ciepła” z założenia ma funkcjonować tylko do wiosny. Przykład z Suwałk, gdzie szafa wpisała się na stałe w miejski krajobraz, pokazuje, że zapotrzebowanie na takie wymiany jest przez cały rok, nie tylko zimą. Tam jest jednak jest prościej, opiekują się nią pracownicy opieki społecznej.

– Chciałabym, aby więcej osób zaangażowało się w ten projekt, w ten sposób udałoby się nam dotrzeć z nim do większej liczby potrzebujących – marzy pani Agnieszka.

Ewa Bochenko

Tagi:

,