Dożynki obecnie stanowią jeden z nielicznych przykładów kontynuacji dawnych obrzędów rolniczych. Dziś zmieniła się ich funkcja. Nie przypisuje się im już magicznej mocy zapewnienia obfitych plonów w przyszłym roku. Mają integrować i pokazywać to, co na wsi najpiękniejsze. I swoje role spełniają. Przynajmniej w Suchowoli. W tym roku wieniec dożynkowy mieszkańców jednej z wsi tej gminy, podziwiali Warszawiacy.

– Przygotowanie wieńca dożynkowego nie było dla nas zaskoczeniem, ponieważ w naszej gminie tradycje dożynkowe kultywowane są od lat. Co roku inne wsie przygotowują wianki na lokalne uroczystości. Wreszcie przyszedł czas i na nas. Szykowaliśmy się do tej pracy, jak do jakiegoś święta – mówi Katarzyna Winkiewicz, sołtys wsi Ciemne pod Suchowolą.

Splecione kłosy zboża z podsuchowolskich pól nie tylko symbolizowały zakończenie żniw w gminie, były też wizytówką Podlasia na dożynkach prezydenckich. Co ciekawe, gdy wieniec powstawał, nikt nie miał pojęcia, że wyjedzie poza Podlasie, gdzie będzie reprezentował nasze województwo.

– Wianek wiły kobiety, ale mężczyźni również mieli w tym przedsięwzięciu swój udział. Oni przygotowali szkielet z metalu, który był podstawą całości – opowiada pani Katarzyna.

Dodaje, że to był wyjątkowy czas, bo sąsiedzi wreszcie mieli okazję do oderwania się od codziennych obowiązków i na integrację. Z uśmiechem wspomina wieczory spędzone z sąsiadkami. Prace nad wieńcem bowiem trwały kilka tygodni. To pracochłonne zajęcie. Kobiety zbierały się po obrządkach i plotły żyto z owsem.

– Wieniec od zawsze stanowił symboliczne przedstawienie zebranego plonu, obfitości i dostatku. Wierzono, że zawierał w sobie moc rozrodczą plonów, podtrzymującą ciągłość wegetacji zbóż. Do jego wyplatania przeznaczano najdorodniejsze kłosy. Kiedyś miał kształt kolisty, potem, w XIX wieku, przybrał formę korony – opowiada Beata Matyskiel z Podlaskiego Muzeum Kultury Ludowej.

Symbolika korony wiązała się z urodzajem i z Matką Boską, dlatego też mieszkańcy Ciemnego wybrali taką formę swojego wieńca. Chcieli nawiązać do religii.

– Oczywiście, do wyplecenia zostawiłyśmy na polach najpiękniejsze kłosy tak, jak nakazywała tradycja – podkreśla sołtys.

Na koronę z krzyżem, o wysokości półtora metra, w sumie wykorzystały trzy snopy zboża, siemię lniane, fasolę, orzechy laskowe i jarzębinę. Początkowo podstawę planowały wylepić z ziaren kukurydzy, ale finalnie kobiety doszły do wniosku, że to nie jest polski plon, mimo że dziś kukurydziane pola są częścią naszego krajobrazu. Sprawdziły, czego mogą użyć, by jak najbardziej zbliżyć się do korzeni obrzędu, czyli zakończenia żniw.

– Kiedyś wianki zdobiono tylko kaliną, wstążkami i orzechami. Nie były to przypadkowe wybory, pełniły określone funkcje. Najważniejszą miały orzechy, wierzono, że chroniły ziarno przed złymi mocami – opowiada pani Katarzyna.

One dołożyły jeszcze elementy florystyczne, żeby było ładniej i bardziej kolorowo. Udekorowały swoje dzieło polnymi kwiatami i ogrodowymi astrami. Całość, jak kiedyś, posadowiona była na wozie drabiniastym. Ich praca najpierw została doceniona na gminnych dożynkach, gdzie zostały nagrodzone za trud włożony w przygotowanie wieńca, potem dostrzeżono go w Podlaskim Muzeum Kultury Ludowej i zaproszono mieszkańców Ciemnego do reprezentowania województwa na dożynkach w Warszawie. Tam, w ocenie komisji konkursowej, ten wianek okazał się wyjątkowo piękny i tym samym zdobył wyróżnienie.

– To ogromne uznanie, tym bardziej, że wieńce z innych części kraju były naprawdę piękne, z dopracowanymi szczegółami. Niektóre tworzyli lokalni artyści. Nasz, spleciony przez grupę wiejskich kobiet, okazał się dla nich konkurencją. Takie wydarzenia, czy to organizowane lokalnie, czy na arenie krajowej, są potrzebne, po to by pokazywać młodym ludziom, jak piękne i kolorowe mamy tradycje – zaznacza Beata Matyskiel.

Delegacja z Ciemnego do Warszawy zabrała ze sobą gigantyczne mrowisko od lokalnego cukiernika i robiony szydełkiem obrus. Wieniec przed parą prezydencką ośpiewał zespół Skowronki. A co stanie się z tym pięknym wieńcem?

– Zgodnie z tradycją, miał być starannie przechowywany do siewów. Nasiona zamierzałyśmy dosypać do ziarna siewnego, a słomę spalić. Ale póki co, został w Warszawie, na ekspozycji w Narodowym Instytucie Kultury i Dziedzictwa Wsi – tłumaczy pani Katarzyna.

Ewa Bochenko

Tagi: