Autorka Ula Kowalczuk jest miłośniczką języka polskiego, a jej kolejny wykład ma tytuł: „Konizmy z życia wzięte”. Jeśli lubicie Państwo nie tylko ciekawostki dotyczące języka polskiego, ale też anegdoty, legendy i zdarzenia autentyczne związane z przysłowiami, to pewnie z przyjemnością wysłuchacie tego wykładu.
Jako koniara, czyli osoba, której konie skradły serce, autorka zwróciła szczególną uwagę na przysłowia, metafory, porzekadła i wyrażenia, które są związane z końmi, również dlatego, że odnalazła je po prostu w codziennym życiu.
„Postawiłam na czarnego konia”, „spadłam z wysokiego konia” i „ściągnęłam cugle”, „jak również zdarzyło mi się „popuścić wodzy wyobraźnia” – co z tego wyszło – posłuchajcie Państwo w wykładzie.
O konizmach Ula Kowalczuk napisała książkę pt. „Koń jaki jest, każdy widzi – czyli alfabetyczny zbiór 300 konizmów”, a wiele z nich wciąż używamy w naszym współczesnym języku, bo są doskonałym komentarzem do sytuacji codziennych, z którymi się każdy z nas spotyka.
Konie odcisnęły ślady swoich kopyt we wszystkich dziedzinach życia ludzi, w kulturze i sztuce (w malarstwie, rzeźbie, w muzyce, w poezji i literaturze), w życiorysach zacnych ludzi i… w języku polskim, również tym, którego używamy współcześnie. Często nie zdajemy sobie z tego sprawy, rozmawiając np. o koniach mechanicznych, końskich ogonach, ludziach kutych na cztery kopyta, tych co się znają jak łyse konie i tych, z którymi można konie kraść.
Podążając śladami końskich kopyt do przeszłości można poznać nie tylko powody, dla których konizmy dotrwały do naszych czasów, lecz również dowiedzieć się jakie było ich pierwotne znaczenie i dlaczego tak trwale osadziły się w naszym języku.
Red. PS