Dziś dużo mówi się o potrzebie nabywania odporności. Jednak zamiast ruszać do apteki po suplementy, może warto poszukać innych, naturalnych sposobów, dzięki którym możemy wpłynąć na poprawę naszego zdrowia. Jednym z nich jest miód. To, że ma właściwości lecznicze wiedzą wszyscy, jednak, czym kierować się podczas wyboru miodu? Zapytaliśmy o to osobę, która z pszczołami żyje na co dzień, pana Dominika Halickiego, właściciela pasieki „Pasieka u Dominika”.

PODLASKI SENIOR: Co sprawiło, że zainteresował się pan pszczelarstwem?

DOMINIK HALICKI: Pasja związana z pszczelarstwem zrodziła się kilka lat temu. W związku z częstymi chorobami dzieci w okresie jesienno – zimowym chciałem kupić miód, więc zajechałem do supermarketu. Ku mojemu zdziwieniu najczęstszą informacją, jaką można było przeczytać na etykiecie, była „mieszanka miodów wyprodukowanych w UE i krajach spoza UE”. Oprócz tego często się słyszało o skażeniu miodów spoza Polski pestycydami lub chloramfenikolem (rodzaj antybiotyku) lub mieszaniu miodów pochodzących spoza Unii z naszym i wystawianiu go jako miód polski. Dlatego nic nie wyszło z danego zakupu. Postanowiłem znaleźć pszczelarza, który ma swoją pasiekę i tam się zaopatrzyć. Długo nie musiałem szukać, ponieważ mając rodzinę na mazurach, udaliśmy się wraz ze szwagrem do jego znajomego, który prowadzi pasiekę. Zostaliśmy miło przyjęci i po niej oprowadzeni. Bardzo spodobał mi się świat pszczół oraz pasja, z jaką ów pszczelarz potrafił się dzielić. Postanowiłem wówczas sam spróbować. Zaczynałem od 2 rodzin – obecnie jest już ich 30 i raczej to jeszcze nie koniec …

Dlaczego warto miód wprowadzić na stałe do naszej diety?

– Miód od zawsze uznawany był za jeden z najbardziej wartościowych produktów naturalnych znanych człowiekowi. W grobowcach egipskich piramid został odnaleziony przez archeologów miód liczący 3000 lat i podobno wciąż nadawał się do spożycia. Jego korzystny wpływ na wiele dolegliwości potwierdzają także badania naukowe.
Miód pomaga w kuracji przeziębień, koi nerwy, obniża ciśnienie krwi. Ma on również zastosowanie w leczeniu niektórych chorób sercowo-naczyniowych i żołądkowo-jelitowych. Wykazuje działanie bakteriobójcze i regenerujące. W starożytności miód używany był do opatrywania ran i nawet dzisiaj stosuje się go w niektórych preparatach leczniczych, jak na przykład opatrunki z miodem manuka. Podsumowując, można powiedzieć, iż miód jest dobry na wszystko.

Miód niejedno ma imię – mamy miód spadziowy, gryczany, rzepakowy, akacjowy, lipowy, wielokwiatowy. Czym kierować się przy wyborze rodzaju miodu?

– Miód nigdy nie powstaje w stu procentach z nektaru zebranego z kwiatów jednej rośliny, zawsze są w nim domieszki innych. Każdy z nas gustuje w innym smaku miodu. Dla jednych ulubionym będzie miód gryczany, który posiada intensywny zapach kwiatów gryki oraz niezwykle charakterystyczny słodki i lekko piekący smak, inni uważają, że to właśnie bardzo pachnący miód mniszkowy jest ich wyborem lub wielokwiatowy, noszący miano miodu tysiąca kwiatów. Najlepszym sposobem jest próbowanie różnych rodzajów miodu i dostosowanie go do swojego gustu i smaku, oczywiście cały czas mówimy o prawdziwym miodzie z polskich pasiek.

Czy przeciętny konsument może rozróżnić miód dobry od tego niekoniecznie dobrego?

– Najważniejsze, by był to miód naturalny, a nie sztuczny, bo tylko taki ma korzystne dla zdrowia właściwości. Jak wcześniej wspominałem, w hipermarketach w większości miód jest mieszany z miodami nie pochodzącymi z Polski, a co za tym idzie nie wiemy, co ma w sobie i czy nie zawiera zakazanych pestycydów bądź antybiotyku. Miód nie może być podgrzany do temperatury powyżej 40°C, ponieważ traci swoje właściwości. Odróżnienie miodu sztucznego od naturalnego dla zwykłego konsumenta jest bardzo trudne.

Ja w mojej pasiece próbki zebranego miodu wysyłam do laboratorium w Puławach, gdzie jest przeprowadzane badanie składu pyłkowego miodu, więc każdy mój klient może sprawdzić, co faktycznie kupuje. Prawdziwy miód ma swoją cenę, ale zachęcam do odwiedzania pszczelarzy w swojej okolicy, odwiedzania stoisk na biesiadach miodowych i wypytywanie pszczelarzy o cechy sprzedawanego miodu. Zaręczam, że pszczelarz, który sprzedaje swój miód, odpowie na wszystkie pytania.

Ile czasu potrzeba, aby w pasiece wyprodukować słoiczek miodu?

– Zacząć trzeba od tego, iż otrzymanie słoiczka miodu jest nagrodą dla pszczelarza za opiekę nad pszczołami. Aby mieć miód, trzeba na to pracować cały rok. Najwięcej pracy pszczelarza wymaga okres od kwietnia do września, począwszy od poszerzania gniazd, wymiany matek (królowych pszczelich), rozładowywania nastrojów rojowych, walki z warrozą itd. W pasiece jest co robić, ale na pewno dla pasjonatów jest to czysta przyjemność.

Coraz częściej docierają do nas niepokojące informacje o malejącej populacji pszczół. Jak Pan – jako osoba na co dzień zajmująca się pszczelarstwem – postrzega ten problem? Z czym wiąże się zagrożenie?

– Pszczelarstwo w naszych czasach na pewno się zmieniło, ale zmieniło się też rolnictwo. Bolączką pasiek są zatrucia pszczół środkami ochrony roślin przez nieprawidłowe ich stosowanie przez rolników. Problemem jest także dopuszczanie na rynek pestycydów szkodzących pszczołom. Dla rolników powinno zależeć na tym, aby pszczół było jak najwięcej, dla przykładu wystawienie przez pszczelarza uli z pszczołami na polach rzepaku może podnieść wydajność zbioru o 30%. Jednocześnie zadowolone są z tego układu obie strony. Następnym problemem jest walka z warrozą czyli pasożytniczym roztoczem atakującym czerwie i dorosłe pszczoły. Przed zimowaniem pszczół najważniejszą rzeczą dla pszczelarza jest przeleczenie każdego ula środkami przeciwko tym pasożytom. Nieefektywne leczenie bądź jego brak z dużym prawdopodobieństwem spowoduje nieprzetrwanie zimy przez dane rodziny pszczele.

Jako pszczelarz jest Pan bardziej miłośnikiem miodu czy pszczół?

– Oczywiście miód lubię bardzo, ale z całą pewnością więcej radości sprawia mi praca przy pszczołach. Jest to obcowanie z naturą, a obserwowanie całej struktury społecznej w ulu jest czymś niesamowitym. Jako ciekawostkę podam, iż pszczoły powiadamiają inne zbieraczki w ulu specjalnym tańcem o nowo zakwitłych, nektarujących roślinach oraz podają im miejsce, w które powinny się udać po nowe zbiory.

Dziękuję za rozmowę.

Red. PS/ fot. D. Halicki