Na wigilijnym stole nie może zabraknąć ryb w różnej postaci, a w wielu polskich domach są one wręcz podstawą tej jedynej w roku kolacji. Zdaniem ekspertów Polacy jedzą wciąż za mało ryb, które stanowią źródło cennych składników, m.in. kwasów tłuszczowych omega-3 czy witaminy D. Może przy okazji świąt warto nadrobić te kulinarne zaległości? Problem w tym, że ryba rybie nierówna i nie zawsze oznacza samo zdrowie. Dr Joanna Zabielska-Cieciuch (na zdjęciu), lekarz rodzinny Porozumienia Zielonogórskiego, zaleca ostrożność podczas przedświątecznych zakupów.
Na pewno nie należy kierować się wyłącznie ceną – przestrzega lekarka. – Niektórych gatunków powinno się w ogóle unikać, bo nie tylko zawierają znikome ilości wartości odżywczych, ale ze względu na sposób hodowli mogą wręcz szkodzić. Sprowadzane m.in. z Chin czy Wietnamu panga lub tilapia hodowane są przy zastosowaniu antybiotyków i innych środków, które są szkodliwe. Podobnie jak tzw. ryba maślana, która zawiera niestrawne dla człowieka woski. Z dużą ostrożnością należy też podchodzić do ryb z Morza Bałtyckiego, które jest zanieczyszczone, przez co mięso ryb w nim żyjących obfituje w toksyny. Jeśli jadamy często ryby, lepiej wybierać te z innych akwenów, np. atlantyckie.
Kupując świeże ryby warto sprawdzić, czy rzeczywiście są „świeże” nie tylko z nazwy. Jeśli nie leżą w sklepowej lodowce za długo, ich śluz powinien być przezroczysty, oczy wypukłe i błyszczące, a skrzela w intensywnym kolorze.
Wybierając mrożonki, zwróćmy uwagę na zawartość glazury – im jej mniej, tym lepiej. Duża ilość otoczki z lodu spowoduje, że po rozmrożeniu zostanie nam niewiele mięsa. 5 proc. glazury to optymalna ilość. Zawsze też trzeba czytać etykiety, aby sprawdzić datę ważności produktu, jego pochodzenie czy miejsce połowu.
źródło: federacjapz.pl